Wiosna w pełni, pogoda nastraja na długie wędrówki z psem. Bierzemy więc smycz do ręki i zabieramy naszego milusińskiego na spacer. Wychodzimy z mieszkania czy z domu i wtedy pojawiają się oni… Ludzie, którym na widok psa zaczyna się chyba uaktywniać jakaś dodatkowa magiczna skrytka w głowie. Zaczynają się mniej lub bardziej przyjemne spojrzenia ludzi, a nawet pokazywanie palcem. Ja osobiście staram się ignorować to jak tylko mogę, ale umówmy się – nie zawsze się da.
Muszę w tym miejscu wtrącić nieco prywaty bo generalnie cały ten temat dotyka mnie i boli bardzo mocno. W moim przypadku wychodzę na spacerki z dwoma kawalerami. Jest to basset hound i akita inu. I tu zaczyna się prawdziwa jazda. Dlatego, że dla przeciętnego polskiego „Janusza”, akita jest słodziutka, piękniutka i taka wręcz do przytulania. Basset natomiast jest „pomarszczonym brzydkim jamnikiem”. Generalnie wzbudzamy niemałą sensację gdziekolwiek byśmy się nie pojawili, a już szczególnie wtedy gdy robi się ciepło i stada ludzi zalegają na ławeczkach, placach zabaw i na skwerkach. Proszę mi uwierzyć, że bardzo często spokojne wyjście z psami po prostu się nie udaje. Zaczepiacze są wszędzie… Krzyczą, ciuciają, cmokają. Zdarzało się, że wręcz nawoływali moje psy aby te do nich podeszły dać im się napastować. Efekt był taki, że chłopaki tylko patrzyli się na mnie jakby chcieli powiedzieć „WTF?? Matka, o co chodzi???”.
Ciekawym aspektem jest też nazewnictwo ras oraz szereg określeń, które są stosowane przez osiedlowych „znawców”. Basset był już więc „beaglem”, „bajglem”, „jamnikiem”, „jamnikiem gigantem”, „szczurem”, „czymś co nie powinno żyć”, „mutantem”, „wstrętnym, paskudnym psem”. Zwracano mi także uwagę, że takie oczy jakie on ma, operuje się… Akita była natomiast „shibą”,”shibuyą”, „huskym”, „malamutem”, „kundelkiem ze schroniska”.
Ludzie często mówią, że chcą pogłaskać , ale TYLKO tego większego czyli akitę bo ten mały jest ogólnie bleeee i fuj. Zaczepianie zaczepianiem – o tym za chwilę, ale generalnie zastanawia mnie kto daje tym chłopkom roztropkom prawo do takiego zachowania… Nie podoba mi się pies, ok! Idę dalej, a nie obrażam i wyśmiewam. O ile moim chłopakom pewnie opinia innych lata koło ogona, o tyle mi jest czasem po prostu tak po ludzku przykro. To tyle z prywaty. Teraz trochę o tym czy w ogóle napastowanie obcych psów jest ok i dlaczego jest tak, a nie inaczej.
Należałoby się tutaj zastanowić nad tym jak w ogóle pies tworzy sobie swoją małą społeczność i rodzinę (stadko). Dla zwierzaka najważniejszymi osobami lub istotami są Ci z którymi on mieszka lub koegzystuje na co dzień. Będą to zatem właściciele, ich znajomi, przyjaciele i rodzina, która wpada regularnie na kawkę lub piwko, a także inne zwierzęta mieszkające z psem pod jednym dachem. Psy tworzą sobie także relacje z innymi psami niekoniecznie z nimi zamieszkującymi. W takim małym psim świecie bywają znajomości lepsze lub gorsze, ale to temat rzeka i raczej na osobny wpis.
Skoro ustaliliśmy już jakie osoby są dla psa istotne, zajmijmy się przeciętnym Kowalskim, który spotyka nas z psem na spacerze. Kim on w ogóle dla psa jest i jak nasz pies spostrzega taką osobę? Ano bardzo podobnie jak i my. Jest to dla psa człowiek obojętny, czasami niepokojący, a czasami intrygujący. Możemy często zaobserwować jak nasz pies zbliża się do obcej osoby i intensywnie niucha. Oznacza to, że albo człowiek ten ma wyjątkowo atrakcyjny dla psa zapach, albo są na nim ślady zapachowe innych zwierzaków. Psy niuchając w ten sposób zbierają sobie zapachy do swojej „kolekcji”. Błędnym jest więc myślenie, że piesek do nas podchodzi bo chce się z nami przywitać. Właściciele psów wiedzą, że prawdziwe psie przywitania wyglądają zupełnie inaczej niż podejście i niuchanie z nisko zawieszonym i kiwającym się nieśmiało na boki ogonem.
No dobrze, a co ze skakaniem przez psa na obcego człowieka, co z „rozkosznym” kładzeniem się na plecach i pokazywaniem brzuszka, co ze słodko wysuwanym języczkiem? Większość zapewne powie, że to przecież prawdziwa psia radość związana ze spotkaniem obcego. Muszę niestety Państwa w tym momencie zmartwić. U psa w sytuacji zagrożenia lub w sytuacji stresującej rozróżnia się tzw. 4F. Są to cztery rodzaje zachowań, które dorosłe psy stosują w sytuacji, która jest dla nich trudna czyli – walka, zastyganie, ucieczka i flirt. I to z flirtem mamy właśnie do czynienia kiedy obcy piesek kładzie się na brzuszku lub podchodzi i zdaje się, że chce dać nam „całusa” gdy nas widzi. Może to być także „radosne” skakanie na obcego. Pies mówi nam w takiej sytuacji „Nie rób mi i mojej Pańci/Panu nic złego. Udam, że jestem malutki, szczeniakowi przecież nie stanie się krzywda. Odejdź.”. Jeśli więc widzicie Państwo, że obcy pies się do Was „przymila”, odejdźcie, a swoje ochy i achy zostawcie dla siebie samych.
Pies każde takie przypadkowe spotkanie niestety przeżywa i potem „odchorowuje”. Bądźmy więc mądrymi ludźmi i dajmy żyć i spokojnie upajać się słońcem, pogodą i wolną chwilą zarówno psom jak i ich właścicielom.
Ciąg dalszy nastąpi. W kolejnym wpisie między innymi o dzieciach, klepaniu psa po głowie, częstowaniu psów cukierkami i tym czyj według prawa jest pies i kto ma prawo o nim decydować.
[…] CZY MOGĘ POGŁASKAĆ PIESKA?/część 1 […]